Sd.Kfz 251/1 Ausf. C Wurfrahmen 40 - 24 Dywizja Pancerna, 1942
Pojazdy wojskowe z okresu II Wojny Światowej fascynowały mnie od dziecka. I choć dzisiaj oczkiem w głowie są modele polskich radiowozów, tak w kolekcji znalazło się kilkanaście miniatur pojazdów, które wzięły udział w tym najkrwawszym konflikcie w dziejach ludzkości. W tym wpisie zaprezentuje słynny niemiecki transporter Sd.Kfz 251/1 Ausf. C.
Trwająca w latach 1936-1939 wojna domowa w Hiszpanii była swoistym poligonem doświadczalnym dla nowych typów broni, jak i taktyki. Niemcy, którzy czynnie zaangażowali się po stronie gen. Franco, wynieśli z tego konfliktu liczne doświadczenia, które pozwoliły im na doszlifowanie opracowywanej wówczas doktryny wojny błyskawicznej. Niemcy zauważyli, że czołgi potrzebują osłony piechoty, która byłaby na tyle mobilna by móc sprawnie towarzyszyć także przy manewrach w trudnym terenie. Pilną potrzebą okazało się więc skonstruowanie transportera piechoty, który mógłby poruszać się w trudnym terenie oraz zapewniłby podstawową osłonę dla przewożonych żołnierzy przed pociskami wroga. Prace nad takim pojazdem co prawda rozpoczęły się już w połowie lat trzydziestych, to jednak dopiero wraz z doświadczeniami z hiszpanii i intensyfikacją niemieckich zbrojeń, nabrały one rozpędu. W 1939 roku uruchomiono produkcję seryjną pojazdu, który oznaczono Sd.Kfz 251 Ausf. A. Transporter mógł zabrać na pokład 10 żołnierzy oraz 2 członków załogi. Przed pociskami wroga chronił pancerz o grubości od 6 do 14,5 mm. Uzbrojeniem pojazdu były dwa karabiny maszynowe MG-34. Dostęp do wnętrza zapewniały dwuskrzydłowe drzwi umieszczone w tylnej części pojazdu. Przedział transportowy został pozbawiony dachu, by umożliwić sprawne opuszczenie pojazdu w warunkach bojowych. Ponadto takie rozwiązanie w przyszłości pozwalało na instalowanie innych typów uzbrojenia - z działami przeciwpancernymi i przeciwlotniczymi włącznie. W przypadku niekorzystnej pogody można było rozwiesić brezentowy dach. W wersji A transporter wyposażony był w szczeliny obserwacyjne bo bokach pojazdu, które po pierwszych doświadczeniach z użytkowania pojazdu uznano za niepotrzebne i wyeliminowano w kolejnej wersji oznaczonej Ausf. B. W wersji B umieszczono także tarczę pancerną chroniącą strzelca przedniego karabinu maszynowego. Wyprodukowano około 232 egzemplarzy transportera w wersji Ausf. A i 250 w wersji Ausf. B.
Wersja C wprowadzona do produkcji w 1940 roku charakteryzowała się jednoczęściową płytą chroniącą silnik, podniesionymi błotnikami oraz brakiem zderzaka. W tej wersji powstało około 4178 sztuk. W 1943 roku uproszczono konstrukcję wbudowywując zasobinki w część kadłuba oraz zmieniając jego tylną część (była już jednoczęściowa). Uproszczona budowa, jak i rosnące potrzeby niemieckiej armii sprawiły, że w tej wersji postało 10 602 egzemplarzy. Do 1945 roku wyprodukowano więc łącznie 15 252 egzemplarzy modelu 251 w czterech wersjach i 23 typach wyposażenia i uzbrojenia. Po zakończeniu II Wojny Światowej pojazd ten był rozwijany w Czechosłowacji gdzie trafił na wyposażenie armii tego państwa jako OT-810 (Łącznie 1500 egzemplarzy wyprodukowanych w latach 1958-1962).
W trakcie ataku na Polskę w transporter Sd.Kfz 251 Ausf.A była wyposażona jedynie 10 kompania z 1. Brygady Strzelców (Zmotoryzowanych) 1 Dywizji Pancernej Wermachtu. W trakcie ataku na Francję (maj-czerwiec 1940) i w pierwszej fazie kampanii w północnej afryce (luty 1941) transportery tego typu (w wersjach Ausf. A i Ausf.B) wciąż były stosunkowo nielicznym typem broni. Na szerszą skalę wykorzystano je dopiero na Bałkanach (kwiecień-czerwiec 1941), a w trakcie operacji Barbarossa (czerwiec-grudzień 1941) niemcy wykorzystali już kilka tysięcy egzemplarzy tego pojazdu. Od tego czasu aż do końca wojny półgąsienicowe transportery Sd.Kfz 251 były powszechnie wykorzystywane przez armie niemiecką.
Mógłbym się rozpisywać o wszystkich typach uzbrojenia i wyposażenia jakie montowano na transporterach Sd.Kfz 251 jednak uważam, że przedłużyłoby tylko niepotrzebnie ten wpis. Zainteresowanych odsyłam na wikipedię. Skupmy się więc na wyrzutniach jakie posiada wersja, którą odwzorowywuje model. W 1940 roku firma F.Gäst AC otrzymała zamówienie na opracowanie wyrzutni rakiet Wurfgerät 40, którą można było zamontować na transporterze Sd.Kfz 251. Efektem była prosta, ramowa konstrukcja, która pozwalała na wystrzeliwanie pocisków kal. 28 cm i 32 cm. Wyrzutnie można było ustawić pod kątem od 5 do 40 stopni. Zasięg rakiet wyniósł około 2000 metrów. Ze względów bezpieczeństwa - Sdkfz 251 miał otwarty od góry przedział - rakiety wystrzeliwano z bezpiecznej odległości za pomocą odpalarki połączonej kablem. Salwa z tych wyrzutni trwała 10 sekund. W zależnośći od potrzeby ramy można było stosunkowo łatwo zdemontować i na powrót zamontować. Pojazdy w tej wersji osławiły ataki rakietowe na ludność cywilną, m.in. w trakcie Powstania Warszawskiego. Przez żołnierzy niemieckich pojazdy te nazywane były Stuka Zu Fuss, czyli Pieszy Sztukas. Polacy nazywali ten sprzęt krowami, ze względu na odgłos jaki wydawały w trakcie wystrzału. W armii niemieckiej sprzęt ten oceniano dobrze, ale zwracano uwagę na problemy ze stabilnością mocowania. Poza transporterami Sd.Kfz 251 wyrzutnie tego typu montowano także na zdobycznych francuskich ciągnikach Renault UE, czołgach Hotchkiss H-35/H-39, a nawet zdobycznych amerykańskich transporterach M-3 Half-Truck.
Prezentowany model ukazał się nakładem wydawnictwa Eaglemoss w jednej z zagranicznych serii poświęconych wozom bojowym. Producentem jest najprawdopodobniej firma IXO. Pojazd nosi oznaczenia i malowanie 24 Dywizji Pancernej z 1942 roku, kiedy ta brała udział w operacji Fall Blau (m.in. bitwa pod Woroneżem), a następnie została otoczona w Stalingradzie, gdzie w 1943 roku skapitulowała przed sowietami wraz z 6 Armią gen. Paulusa. Modelik prezentuje sie nieźle, choć już na pierwszy rzut oka widoczne są pewne uproszczenia - przede wszystkim w topornym odwzorowaniu ram wyrzutni rakiet, które w rzeczywistości były bardziej delikatne. Rażą też szczeliny pomiędzy łączeniem dolnej, a górnej części kadłuba. Lepiej mogłyby zostać wykonane detale, takie jak wizjery, czy koła gąsienicowego układu jezdnego, które odlano jako jeden element. Zabrakło także pomalowanych gumowych bandaży wspomnianych kół jezdynym. Podobają mi się za to przyzwoicie odtworzone karabiny maszynowe MG-34, bagneciki wyznaczające skrajnie pojazdu, czy czysto nałożone nadruki. Warto dodać, że istnieje jeszcze jeden modelik w skali 1/43 (Nie licząc różnych wariantów malowań), który na zdjęciach wygląda znacznie lepiej niż ten prezentowany. Być może w przyszłości zastąpi go w mojej kolekcji. Póki co pozostaje mi się cieszyć tym może i niedoskonałym, ale efektownym modelem.
Warto przeczytać:Sd.Kfz 251, Panzerpunkt.info
Sd.Kfz 251, tanks-encyklopedia.com
Stuka zu Fuss, Panzerwaffe 1939-1945,
Bardzo dobrze, że Panzer naprawdę podoba mi się efekt końcowy i szczegóły, które sprawiają, że jest bardziej apetyczny.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla niego
Pozdrowienia
Dziękuję SEATPC za komentarz! Ja zaś wolałbym jednak ten modelik w malowaniu po 1943 roku, czyli Dunkelgelb i plamy w kolorach zielonym i brązowym ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piotr
Z dostępnych wersji tego modelu ta jest chyba najładniejsza ze względu na wyposażenie.
OdpowiedzUsuńLubię pojazdy wojskowe z tych ;) Jako ciekawostka dla innych ( bo Ty na pewno wiesz :) ) - kilka egzemplarzy Sd.Kfz 251 po wojnie było na wyposażeniu naszego KBW.
Dzięki Qlig za komentarz! Ja gdzieś czytałem, że po wojnie jeden Sd.Kfz 251 jeździł w Warszawie jako... śmieciarka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piotr
Pamiętam, jak zbierając jeszcze pancerkę w 1:35 kilka hanomagów znalazło się w mojej kolekcji. Przypomniałes mi tym modelem fajne czasy Piotrze;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Ja zaś wspominam czasy, kiedy kleiłem modele w 1/72. Też sie naskładało kilka Hanomagów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piotr